Strona:PL Michał Bałucki-Album kandydatek do stanu małżeńskiego 095.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dobania, kłamać uśmiechy, rzucać trafne cięcia spojrzeniami i grać po mistrzowsku swoją rolę. Jeżeli chcesz rozwiązać sobie tę trudną zagadkę, to obserwuj tylko zdaleka taką pannę, a dostrzeżesz wnet przy niéj zręcznego suflera i reżysera w osobie mamy dobrodziejki, która młodą artystkę informuje i podpowiada jéj; czasem tylko mrugnięciem oczów lub wyrazem twarzy telegrafuje jéj rozkazy i polecenia. Patrz! Panna Izabela siedzi pod oknem z młodym artystą, który im się przedwczoraj przedstawił na publicznym balu, wczoraj dawał koncert, a dziś został zaproszony tutaj przez gospodynię domu, bo potrzeba jéj było kilku artystów dla udekorowania salonu. Artysta długowłosy inaczéj sobie wytłómaczył to pospieszne zaproszenie, korzysta z sytuacyi i usiłuje rozmową zaprowadzić pannę na pole sztuki. Pole to dobrze mu znajome i spodziewa się tam łatwego zwycięztwa. Już mu się zdaje, że za chwilę weźmie młode serduszko w wieczną niewolę, gdy w tém panna zrywa się, usuwa się grzecznie jakiéjś podeszłéj damie przechodzącéj właśnie, która ani nie miała myśli usiąść, a sama łączy się z gronkiem panien spacerujących po sali. Czy wiecie co było powodem tego zręcznego manewru — oto spojrzenie mamy, która z drugiego końca salonu zatelegrafowała córce: Belciu, nie kompromituj się. Panna w téj chwili, jakby za pociśnięciem sprężynki, ruszyła się zostawiając artystę w towarzystwie poważnéj matrony. — W tem taniec się rozpoczął — młodzież tłumnie się rzuciła do panny Izabelci, jakiś kandydat medycyny był najbliższym i najpierwszym z proszących, zabrał pannę do tańca i byłby tańcował z nią bez upamiętania, pomimo, że tylu innych czekało, gdyby nie mama, która przechodząc koło tańczącéj pary zrobiła Belci uwagę, że jej włosy nie w porządku. Belcia zrozumiała życzenie