Strona:PL Michał Bałucki-Ciężkie czasy.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.

für Bodenkultur — i stąd bywałem częstym gościem w ich domu.
Giętkowski. W takim razie, książe znajdzie się tu w kółku dobrych znajomych.
Bajkowski. I będzie miał w czem wybierać, bo tu u nas w Galicyi, dóbr do kupowania mu nie zabraknie, a ja sam pierwszy...
Giętkowski (tajemniczo). A ja wam powiadam panowie, że to kupno dóbr, to tylko pretekst, pozór...
Bajkowski. Jakto pozór? Dlaczego pozór?
Giętkowski (z zarozumiałością i powagą). Panowie! Jeżeli figura położona tak wysoko, zostająca w tak intimnych stosunkach ze sferami rządzącemi, raczy się fatygować do takiego kraju jak nasz, leżącego bądź co bądź po za krańcami cywilizacyi europejskiej i chce tu niejako się aklimatyzować, to panowie, w tem musi się coś głębszego ukrywać. To nie jest bez znaczenia panowie, to jest fakt niesłychanej doniosłości panowie, bo to pokazuje, że rząd pośrednio przez tego rodzaju osobistości, chce się zbliżyć do nas, poznać nas lepiej.
Kwaskiewicz. Racya, jak Boga kocham, racya.
Bajkowski. A ty co myślisz Julek?
Juliusz (z namysłem). To być bardzo może.
Giętkowski. Z tych względów panowie, ja ofiaruję mój pałac na przyjęcie Jego Wysokości.
Bajkowski. Ciekawym bardzo dlaczego ty?
Kwaskiewicz. Tak. Dlaczego ty, a nie który z nas?
Giętkowski (z ironicznym uśmiechem). Bo żaden z was panowie, nie ma domu urządzonego na tej stopie, aby mógł godnie przyjąć tak dostojnego gościa.
Bajkowski. E! mój kochany, księciu pałace nie dziwne. On nie będzie patrzał na pałace, tylko na serca nasze... (Uderza się mocno po piersi) które każdy z nas otworzy mu chętnie z staropolską gościnnością i uczci wedle sił swoich.
Juliusz. Panowie! Książę już zrobił wybór i nasz dom raczył obrać sobie na kwaterę.
Lechicki (zdziwiony i ucieszony). Jakto? nasz?
Juliusz (uderzając ręką w telegram). Tak donosi mi jego bratanek.
Bajkowski. Szczęśliwy ten Lechicki, jak Boga kocham. (Uderza go poufale po ramieniu).
Kwaskiewicz. Taki zaszczyt! (Ściska mu rękę). Powinszować ci Olesiu! (Z westchnieniem). Jak się komu szczęści, to we wszystkiem.
Giętkowski (n. str.) Ależ to byłby szkandał, żeby książe