tym, któremu miał tyle do zawdzięczenia za wyratowanie go od strat materyalnych i upadku moralnego. Chciał mu to koniecznie czemś wynagrodzić, a widząc jego ubogie mieszkanie i jego samego ciężko pracującego na utrzymanie, ośmielił się w sposób ile możności najdelikatniejszy ofiarować mu pomoc pieniężną.
Hulatyński jednak z godnością odmówił przyjęcia pieniędzy.
— Nie potrzebuję pieniędzy — rzekł — bo umiem zapracować i mam tyle, ile mi potrzeba, a nawet coś się odkłada na czarną godzinę. Jestem dziś bogatszy, niż dawniej, bo znam wartość grosza i umiem go szanować. I tobie radzę młodzieńcze nie rozrzucaj mienia bez potrzeby, bo ani się spostrzeżesz, jak stracisz wszystko. To tak łatwo.
Anatol spostrzegł, że się niewłaściwie wyrwał z ofiarowaniem pieniędzy, i począł przepraszać Hulatyńskiego. Szukał jednak innych sposobów wywdzięczenia mu się, ale wszystkie jego usiłowania rozbijały się o szlachetną dumę doróżkarza.
Nareszcie wynalazł sposób. W majątku jego rodziców był folwark nie duży, ale dobrze zagospodarowany; sto morgów pszenicznej ziemi, dworek i budynki w dobrym stanie i pięknem położeniu, staw i trochę lasu. Zaproponował Hulatyńskiemu, aby opuścił doróżkarstwo i wziął od niego ten folwark w dzierżawę.
Nie była to żadna darowizna, więc nie ubliżało Hulatyńskiemu przyjęcie takiej ofiary, a dawało mu możność pracy nierównie przyjemniejszej i korzystniejszej, niż doróżkarstwo.
Strona:PL Michał Bałucki-Doróżkarz nr. 13.djvu/104
Ta strona została uwierzytelniona.