Strona:PL Michał Bałucki-Doróżkarz nr. 13.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.

— I ja zyskam ną tem — mówił serdeczny młodzieniec, — bo będę miał w blizkości przyjaciela i życzliwego doradcę.
Tak prosił go o to, jakby o łaskę, tak go namawiał, że Hulatyński po namyśle i wahaniu, zdecydował się wreszcie przyjąć tę ofiarę, nie tyle dla siebie, ile ze względu na Olimpią, aby jej i ciotce zapewnić kąt spokojny.
Hulatyński zaraz no ślubie, który się odbył prawie równocześnie z ślubem Anatola, przeniósł się na wieś. Marynię zabrał z sobą, bo Olimpka chciała ją sama uczyć i wychować, a Kazika umieścił na stancyą u jakiegoś profesora. Chłopcu z początku było bardzo markotno zostawać samemu; ale nadzieja, że wakacye będzie spędzał na wsi, osłodziła chwilę rozstania z siostrą i opiekunem, do którego się przywiązał.
Przed wyjazdem z miasta Hulatyński na grobie Tomasza i jego żony kazał położyć kamień z napisem:
„Tomaszowi Wali i jego żonie Dorocie — ich przyjaciel“.
Kamień ten widywałem dość długo na cmentarzu, pokryty zieloną pleśnią od starości i obrosły trawą, która bujnie się roztoczyła koło niego.
Przy porządkowaniu cmentarza, gdy nowe groby w tem miejscu kopać zaczęto, zabrano go i gdzieś pod mur cmentarny go usunięto. W roku zeszłym odszukać go już nie mogłem. Zamiast kamienia napisałem tę powieść, aby jakiś ślad pozostał po tych ludziach.

Kraków, 1888.


KONIEC.