Strona:PL Michał Bałucki-Grześ niepiśmienny 08.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ławka okazała się dla niego za mała i za ciasna. Gdy chciał siąść jak się patrzy, to kolanami podważył ławkę i kałamarze, kajety i tabliczki runęły na ziemię. Gdy się zaś oparł plecami, to ławka cała w tył się przechyliła wraz z dziatwą, która, przebierając w powietrzu nogami, wrzeszczeć zaczęła przestraszona.
Profesor nie widział innego sposobu, tylko kazał mu siąść osobno, na stołku pod oknem. Siedział tam odosobniony, jakby za karę, jak wielkolud jaki między małymi, narażony na śmiechy i drwinki malców. To go drażniło i gniewało.
Gorzej jeszcze było, gdy przyszło do nauki. Ponieważ nie umiał jeszcze nic, więc musiał zaczynać od kresek i abecadła, podczas gdy drobniejsze dzieci już wcale nieźle czytały i pisały. Nic więc dziwnego, że gdy taki drągal zaczął z trudnością składać litery i sylaby, cała szkoła zanosiła się od śmiechu, bo strasznie zabawnie wyglądał Grześ z pomarszczonem od natężenia czołem, spocony — przy elementarzu, jakby przy jakiej ciężkiej pracy, męczący się nad odróżnieniem i poznaniem liter.
Grześ nie mógł długo cierpliwie znosić tych drwinek, bo był chłopak ambitny i upokarzało go to, żeby jego, co już z parobkami był za pan brat, do karczmy z tatusiem chodził, tutaj malcy wyśmiewali. Jakiś czas zaciskał zęby i wstrzy-