Strona:PL Michał Bałucki-Grześ niepiśmienny 24.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

sucho napisane, bez żadnej czułości, bez serdeczności. Tak mu się przynajmniej zdawało, gdy słuchał czytającego. A co go najwięcej bolało, to to, że o Marynce nie było wzmianki żadnej. Gdyby sam był umiał przeczytać list, byłby się przekonał, że tam było i od Marynki pozdrowienie, że go się zapytywała przez ojców także i o jego zdrowie i powodzenie; ale pan kapral czytając, umyślnie, może przez złośliwość, aby mu dokuczyć, a może dla innego wyrachowania opuścił te słowa. Grześ miał ochotę spytać się, czy od Marynki niema pozdrowienia, ale nie śmiał. Zaledwie tyle miał odwagi, żeby prosić pana kaprala, czyby oni nie byli tak dobrzy i nie napisali ojcom odpowiedzi. Marcin po małym namyśle zgodził się, kazał mu tylko przynieść sobie papier, pióro, markę listową i pięćdziesiąt krajcarów za napisanie, bo taka jest taksa — rzekł, z powagą kręcąc wąsa.
Grześ dostarczył tego wszystkiego, wypowiedział, co chce, żeby było napisane: jakie tu ma strapienie z mustrą, i z tem, że się dostał między samych niemców, jak mu tęskno bez domu, bez swoich, choć te Węgry taki ludny kraj i wina w nim tak tanio dostać można, jak barszczu. Prosił, żeby napisać, że on dzięki Bogu zdrów, że urodzaje tutaj ogromne, że sobie z domu zapomniał szkaplerz zabrać poświęcony u Matki Boskiej Różańcowej na odpuście w Krakowie, żeby mu go posłali przez okazją, chwalił im co to za wybor-