Strona:PL Michał Bałucki-Grześ niepiśmienny 46.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

stem do miasta i powiada: — na ten list tu przylepisz markę i wrzucisz do skrzynki, a z tym drugim pojedziesz do Lipinek i zaczekasz na odpowiedź — rozumiesz? Grześ powiada — „rozumiem“; ale przez drogę pomieszało mu się w głowie i list, co miał iść do Lipinek wpakował do skrzynki, a z tym drugim pojechał do Lipinek.
Gorzej jeszcze było, gdy pojechali czasem na kilka dni do miasta. Grześ ani nigdzie trafić, ani sprawunków załatwić nie umiał, bo czytać napisów i szyldów nie potrafił. Pan był raptus, więc wybuchał gniewem na Grzesia za te pomyłki i łajał go za to od ostatnich osłów, — a kiedy mu już za dużo było tego wszystkiego, oddał konie innemu furmanowi, a Grzesia obrócił na karbowego. Musiał biedak przynajmniej kozikiem pisać na patyku, gdy za młodu inaczej pisać mu się nie chciało.
Ostatecznie nie wykpił się na starość od czytania i pisania i na starość wziął się do tego. Miał już wtedy żonę i dzieci i był na swojem gospodarstwie, ożenił się bowiem z wdową po zamożnym gospodarzu.
Otóż zdarzyło się raz, że najstarszy synek jego, co miał przeszło siedem lat i uczył się już czytać, — nie mogąc sobie złożyć jakiegoś wyrazu, udał się z tem do ojca i powiada:
— Tatusiu! Przeczytajcie mi, jak tu stoi wypisane, bo ja nijak nie mogę.