nie kuzynki zwrócił na to uwagę żony i odezwał się:
— Patrzajno Zosiu, jakie Pelcia ma szczęście. A! toż formalnie rozbijają się o nią. — A to ja jéj się tak przysłużyłem, poprosiłem barona...
— Przepraszam cię, bo to ja poprosiłam pana Eustachego.
— Ależ jak cię kocham tak baron. —
— A ja ci powiadam, że Eustachy. —
— Jak szczęścia twego pragnę tak baron.
— Jak cię kocham tak Eustachy.
Radca ze względu na uroczystość dnia postanowił ustąpić swéj połowicy, choć był przekonany jak najmocniéj o swoich zasługach odnośnie do szczęścia Pelagii i zakonkludował:
— W każdym razie jest to ze strony tych panów wielki takt i uczczenie naszego domu, że panienka ani ładna, ani młoda, ani bogata, ma takie szczęście przed innemi dlatego tylko, że jest naszą kuzynką.
To przeświadczenie o uczczeniu domu zaprowadziło pana Radcę do kredensu, zkąd wyszedł niebawem prowadząc za sobą lokaja z tacą gęsto zastawioną kieliszkami z winem.
Strona:PL Michał Bałucki-Polowanie na żonę.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.