Strona:PL Michał Bałucki-Polowanie na żonę.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

rzekł baron chcąc całkiem uspokoić panią Rzepską.
— Wesół, podczas gdy ja tu schnę i umieram z tęsknoty za nim. O! niegodny! Tu pani radczyni zaniosła się od płaczu
— Ależ gdzie tam wesół — rzekł poprawiając się baron — owszem ciągle smutny, nie ma apetytu, zmizerniał.
— Zmizerniał? — Biedny, a ja mu pomódz nie mogę, pielęgnować, pocieszać. O, to okropnie — żyć w takiem rozłączeniu, tyle mil — on tam biedak może umrzeć a ja nie dowiem się o tem. I znowu wybuchnęła płaczem.
— Ależ dowiedz się pani dobrodziejka, dowiedz się, uspakajał ją baron nie wiedząc co robić, co mówić, by wyjść z tego przykrego położenia, które zaczęło nawet po trochu szkodzić mu w opinii, gdyż przechodzące osoby widząc zanoszącą się od płaczu damę i mężczyznę uspakajającego ją i coś jej mówiącego, wpadali na różne posądzenia, z których każde kompromitowało mocno pana barona. Jeżeli bowiem panią radczynią wezmą za matkę, w takim razie jego uważać muszą za marnotrawnego syna, który tych łez stał się powodem. A jeżeli sto-