bardzo i dodał, że łaska boska i błogosławieństwo boskie nie minie tego, kto w ten sposób zachowuje religię ojców swoich. Baron z rozrzewnieniem słuchał tej mowy, zdawało mu się, że to już jest przedślubna mowa błogosławiąca jego związek z Pelagiją i omal nie wyrwał się ze słowami: tak mi Panie Boże dopomóż.
Szlachetny i religijny czyn barona nie został długo w tajemnicy, dowiedziała się o nim nie tylko panna Pelagija, pani radczyni, ale i inne panie pobożne i kilku ich wiernych satellitów z zakonu św. Kapucyna czy coś podobnego. Wszędzie stawiano go za przykład młodzieży, wezwano do nabożeństw majowych i zaszczycono go nawet przywilejem głośnego intonowania litanii. Biedny baron wciągnięty przez miłość w sam wir religijnego życia kilku księży i bogobojnych pań — uwijał się tam jak mógł i umiał. A umiał bardzo niewiele, bo religia nie należała do specyalności i na tym polu pokazywał grubą niewiadomość i nieraz porządne bąki strzelał. Niewiedział naprzykład co to nowenna, co antyfony, godzinki, nie umiał na pamięć litanii do wszystkich świętych, raz przy odmawianiu dziesięcioro boskich
Strona:PL Michał Bałucki-Polowanie na żonę.djvu/59
Ta strona została uwierzytelniona.