zwoloną, ale było koniecznością, bo było zarazem missyą religijną. Obok zadowolenia własnych pragnień, pani radczyni miała cel wielki, święty — nawrócenie grzesznika.
Dla skuteczniejszego spełnienia swej missyi, pani Rzepska za powrotem do domu, dopuściła się niewinnego przestępstwa tj.: wyblanszowania niezbyt bladego z natury oblicza swego, skropiła bujny biust swój, na którym mogła w razie pomyślnego obrotu rzeczy, spocząć głowa barona, wonnemi olejkami, przyczerniła lekko przerzedzone brwi. Była to niewinna kokieterya, którą usprawiedliwiał cel świątobliwy.
Tak przygotowana usiadła na kanapie i z bijącem sercem oczekiwała naznaczonej godziny. Wcześniej, niż się spodziewała, dało się słyszeć na schodach stąpanie, pani radczyni podniosła się z kanapy, wzruszona, drżąca i postąpiła parę kroków ku drzwiom, które z łoskotem się otwarły i ukazała się w nich postać pana radcy.
Pani radczyni tak nie była przygotowaną na to qui pro quo, że zobaczywszy najdroższego małżonka — wydała krzyk okropny i zemdlona upadła z łoskotem na podłogę.
Strona:PL Michał Bałucki-Polowanie na żonę.djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.