Strona:PL Michał Bałucki-Polowanie na żonę.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

Ja kocham pannę Pelagiją dla jej przymiotów, cnót.
— On to wszystko mówił wujaszku?
— Jak Boga kocham, tak słowo w słowo mówił to samo, a potem dodał, gdym mu perswadował, że ty nie masz nic i on nic: czy sądzisz radco, że nie potrafię pracować?
— Baron — pracować! Umrę ze śmiechu.
— Ja znowu nie widzę w tem nic tak śmiesznego moja kochana — odezwał się poważnie radca zgorszony śmiechem Pelagii.
— I ty się będziesz śmiał wujaszku, skoro ci pokażę list od babki, w którym mi pisze, że pan baron dowiadywał się już przez trzecią osobę o mój posag.
— Zkądże to babka może wiedzieć?
— Owa trzecia osoba musiała wygadać przed czwartą, ta przed piątą itd. — to dosyć jasne.
— A ja powiadam, że to bajka. Baron nie taki głupi, żeby się oświadczał naślepo, jeżeli jak mówisz, szuka majątku.
— A on chce się oświadczyć?
— Tak i to dziś jeszcze. To cię powinno przekonać, żeś nie powinna tak źle o ludziach sądzić z pierwszego pozoru.