sobą. — Tak się też stało i po obejrzeniu Kuźnic Jaworzyńskich, ruszyliśmy do Zakopanego.
POSZUKIWANIE ZŁOTA W GÓRACH.
Na drodze koło młyna, spotkaliśmy starego Bartłomieja, który jak się pokazało, wyszedł naprzeciw nam i niecierpliwie nas oczekiwał. Skoro nas zobaczył, zbliżył się prędko i patrząc na nas badawczo, ciekawie, spytał tajemniczym głosem:
— A co?
— O co pytacie? — spytałem.
— Znaleźliście co?
— A cóż mieliśmy znaleźć?
Zapomniałem bowiem zupełnie o przyrzeczeniu danem staremu, że będę szukał złota; a on był tymczasem przekonany, że my tylko dlatego wyruszyli z domu i dlatego oczekiwał nas tak niecierpliwie. — Na zapytanie moje, nie wiedział jak odpowiedzieć, bo bał się zdradzić tajemnicę przed góralem, który nas wiózł. Dał mi tylko znak porozumienia oczami i dodał:
— No to, co wiecie.
— A — rzekłem przypomniawszy sobie, o co idzie — znaleźliśmy — ale nie wiele. Więcéj pokażę wam tu.
— Jakto? tu w Zakopanem?
— Tak.