Antoś. Do bani z takiem gadaniem. Ja chcę wiedzieć, gdzie teraz mógłbym go chwycić.
Zupkiewicz. Jest zapewne u którego z pacjentów, ale tutaj będzie za małe pół godziny.
Antoś. Na pe?
Zupkiewicz. Jakto na pe?
Antoś. No, czy na pewno?
Zupkiewicz. Z wszelką pewnością.
Antoś. W takim razie zaczekam tu na niego. (Kładzie szal i torebkę przy stoliku na lewo).
Zupkiewicz (strzepując przed nim obrus tak, że na niego lecą okruchy): Czem mogę służyć jasnemu panu? Jest kawusia wiejska, herbatka, mleczko prosto od krowy, graham specjalny.
Antoś. To dajże mi łaskawco wiejskiej kawy i kawałek tego specjalnego z masłem.
Zupkiewicz. W tej chwili. (Do kelnera): Kawa raz i porcja grahama z masłem, tylko na jednej nodze. (Kelner odchodzi szybko do restauracji): Może jasny pan tymczasem gazetkę pozwoli. „Kurjer“ — „Czas“ — „Reforma“ — lista gości. (Kładzie przed nim stos gazet): Służę panu dobrodziejowi.
Antoś (biorąc gazetę): Przedewszystkiem, panie Rosołkiewicz...
Zupkiewicz. Zupkiewicz, do usług jasnego pana.
Antoś. Schowaj sobie pan do kieszeni tego jasnego pana, bo nie jestem żadnym jasnym panem i jak pan widzi, oprócz ten tego (wskazuje na spodnie) nic jasnego nie mam ani na sobie, ani w sobie.
Zupkiewicz. Nic nie szkodzi, niech sobie jasny
Strona:PL Michał Bałucki - Ciepła wdówka.djvu/010
Ta strona została uwierzytelniona.