Strona:PL Michał Bałucki - Ciepła wdówka.djvu/018

Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA TRZECIA[1].
ANTOŚ, DOKTOR.

Doktor. (twarz sympatyczna, ogolona, włosy siwe, długi krawat biały, ubranie czarne, wzruszony i uradowany): Antoś! Antoś! jak się masz chłopcze. Pokażno się, niech ci się przypatrzę. Dobrze wyglądasz, na psa urok, cera zdrowa, oczy wesołe.
Antoś. A broda? pycha! co?
Doktor (klepiąc go): Mężczyzna całą gębą. (Bierze go pod rękę i prowadzi do stolika na prawo). Kiedyż przyjechałeś?
Antoś. Przed godziną.
Doktor (siada): Cóż bardzo się zdziwiłeś, odebrawszy mój list?
Antoś. Jeszcze by też. Dama, która mnie wzywa aż z Monachjum dla zrobienia portretu. Ce n’est pas hi, hi! U nas w Galicji to niesłychana rzecz. Kiedyś, gdy jeszcze tu mieszkałem, to mi się nieraz trafiało, że ta i owa damulka, nawet hrabina, czasem wdepnęły do mojej budy, kokietowały mnie i robiły do mnie perskie oko.
Doktor. Jakto, perskie oko?
Antoś. No, niby kokietowały mnie, żeby tylko wytumanić ode mnie jaki mały obrazek na loterię fantową, rozumie się gratis. Ale żeby która zamawiała sobie portret i to bez targowania się o cenę — to dalibóg fenomen. Już z góry czuję respekt dla tej niewiasty. Cóż to za jedna. (Nakłada sobie tytoń do małej prostej fajeczki).

Doktor. Znasz ją dobrze. Pani Stroińska.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Brak sceny drugiej