Strona:PL Michał Bałucki - Ciepła wdówka.djvu/032

Ta strona została uwierzytelniona.

Flory): Ah, jaki ten ojciec śmieszny. (Siada przy stoliku).
Flora. Przezabawny (siada przy niej).
Łapiszewski (siada także przy nich, poprawia co chwila krawat i czeka niecierpliwie, kiedy będzie mógł mówić ze Stroińską.

SCENA SZÓSTA.
CIŻ, STROIŃSKA, SYMFORJAN, TYMOTEUSZ, później ANTOŚ.

Stroińska (z parasolką w ręku, ubrana bardzo gustownie — wchodzi żywo, prowadzona przez Jabczyńskich, którzy trzymają jej okrycie, bukiety i są dla niej z kawalerską galanterją): Nie tak prędko, na miłość Boską. Patrz doktorze, te warjaty na nic mnie roztrzęsą. Cóż to? Nie odzywasz się do mnie, doktorze? Nie powiesz mi nawet dzieńdobry? Cóż tam znowu na nosek ci padło?
Doktor (szorstko, opryskliwie): Rób pani tylko tak dalej.
Stroińska. Cóż ja znowu tak strasznego zrobiłam?
Doktor. Nie udawaj pani niewiniątka. Ślicznie mi się pani spisuje — niema co mówić.
Stroińska. Ale z czem?
Doktor. Potrzebnaś pani była na tym balu wczoraj, jak dziura w moście, i to do białego rana.
Stroińska (wskazując na Jabczyńskich, którzy okrycie i bukiety złożyli na środkowym stole): To te bałamuty temu winni. Jak mnie zaczęli prosić, namawiać..