Symforian (ubrany z wyszukaną elegancją, brodą w szpic, trochę łysawy, blondyn): Tak, doktorze, to nasza wina. Ja miałem z panią drugiego mazura, więc nie mogłem darować.
Tymoteusz (ubrany jak brat, włosy i broda takież, tylko brunet): A ja trzeciego kadryla.
Stroińska. Więc widzisz doktorze.
Doktor. Nic nie widzę. Ci panowie mogą sobie robić, co im się podoba, i to mnie nic nie obchodzi. Ale pani jesteś moją pacjentką, więc powinnaś słuchać ordynacji i uważać na siebie, a nie awanturować się po nocach, bo potem będzie ahu, ahu ratuj doktorze, a doktor nic. Pan Bóg zdrowia nie wleje, jeżeli się pani sama nie będzie szanować. Niech pani nie zapomina, że nie masz już dwadzieścia lat.
Stroińska. Słyszycie panowie? A to grzecznie, niema co mówić. Fe, doktorze, czyż może być większa impertynencja, jak kobiecie przypominać lata. To niby ma znaczyć, że jestem już za starą, żeby myśleć o zabawach. Ha, cóż robić? Nie wybawiłam się za młodu, to muszę teraz.
Doktor. To bawże się pani, kiedy się tak podoba, a mnie daj święty pokój. (Odchodzi na bok. — Kelnerzy wnoszą kawę i herbatę).
Zupkiewicz (podaje Stroińskiej): Kawa dla pani dobrodziejki, specjalna, grahamek świeżutki.
Stroińska (siada. — Symforjan odrazu przysiada się z jednej strony, Tymoteusz z drugiej, ona go wstrzymuje): A przepraszam, to miejsce doktora. (Zwracając się do doktora): No, doktorku, przestań
Strona:PL Michał Bałucki - Ciepła wdówka.djvu/033
Ta strona została uwierzytelniona.