Strona:PL Michał Bałucki - Ciepła wdówka.djvu/035

Ta strona została uwierzytelniona.

Stroińska (przypatrując mu się z upodobaniem): Jak on się opalił.
Antoś. Jak cygan, prawda?
Stroińska. Ale ci z tem do twarzy. Jak on ojca przypomina — prawda doktorze? No, siadajże tu przy mnie. (Wskazuje mu miejsce, gdzie siedzi Symforjan, który przez grzeczność wstaje): Panowie pozwolą: mój siostrzeniec. (Wzajemne ukłony i ściskanie rąk, poczem ona rozmawia z Antosiem i doktorem, a Jabczyńscy odchodzą na bok na prawo).
Symforjan. Jeszcze jeden kuzynek.
Tymoteusz: Coś za dużo tych kuzynków i kuzynek.
Symforjan. Gdy się z nią ożenię, to wszystko porozpędzam na cztery wiatry.
Tymoteusz. Ja także.
Zupkiewicz (uchylając fezu). Proszę jasnych panów, jest tam ktoś, co chce się widzieć z panami.
Symforjan. Któż to taki?
Zupkiewicz (z pewnem zakłopotaniem): Jakiś żyd — tak trochę rudawy.
Symforjan (zmieszany). Mordko! tam do djabła! (Wychodzi spiesznie do restauracji).
Tymoteusz. Zwarjował, żeby aż tutaj... (Wychodzi za nim).
Zupkiewicz (patrząc za nimi): O, grubo podejrzana znajomość. Muszę coprędzej uregulować moje rachunki z tymi panami.
Stroińska. Więc aż fortelu trzeba było używać,