Doktor. Wiń pani sobie i posądzaj kogo ci się podoba, tylko nie Antosia.
Stroińska. Dlaczego? Dlaczegoż on miałby być lepszym od innych?
Doktor (zirytowany). Dlaczego — dlaczego? Bo jest takim i basta, i pani wiesz to sama najlepiej, bo gdyby mu tak chodziło o pieniądze, to nie byłby się zrzekł swojej części po matce na rzecz siostry, kiedy ta zamąż wychodziła.
Stroińska. Był wtedy bardzo młody jeszcze, nie znał wartości pieniędzy... i sam nie wiedział, co robi. Dziś pewnieby nie popełnił takiego głupstwa.
Doktor. E! ktoby się z panią dogadał! Dlatego, że pani sama wyszłaś dla pieniędzy, to już myślisz, że wszyscy muszą być do pani podobni.
Stroińska (wstaje urażona). Doktorze, nie zapominaj, że i pobłażliwość ma swoje granice. Nie chce ich przekroczyć i dlatego odchodzę. (Wychodzi).
Doktor (mrukliwie). Kłaniam uniżenie. (Po jej wyjściu). Może to było cośkolwiek za ostro. Ale niech tam! Będzie miała nauczkę, aby nie obrażała mojego Antosia. Posądzać go — tfu! Co się z tą kobietą stało! I pomyśleć, że to był mój ideał, moje bóstwo przez lat tyle... A! (Macha ręką).
Antoś (wchodzi z prawej i rozpromieniony, ożywiony chodzi po scenie).
Doktor. A tobie co się stało? Pies cię ukąsił, że tak latasz?
Antoś. Doktorze, doktorze, wzięło mnie.
Doktor. Co cię wzięło?
Strona:PL Michał Bałucki - Ciepła wdówka.djvu/048
Ta strona została uwierzytelniona.