że już śpię w najlepsze — wydobywał ze swego biurka jakąś fotografję w pluszowych ramkach i przyglądał się jej długo i całował, a wzdychał, jakby mu kto miech kowalski w płuca wstawił. Ciekawość mnie brała ogromna zobaczyć, co to była za fotografja, i jednego razu, kiedy doktor zostawił kluczyk przez zapomnienie w zamku, ja buch do biurka i pokazało się, że to była fotografja cioci z panieńskich czasów.
Stroińska (wzruszona i zmieszana wstaje). Zdawało ci się chyba.
Antoś. O, nie, nie. Znałem ją przecież dobrze, bośmy mieli taką samą w domu. Wie ciotka, ta w tej popielatej sukni.
Stroińska (j. w.). Być może, być może, że mnie tam kiedyś kochał, ale teraz mnie niecierpi, nienawidzi, beszta tylko i łaje bezustanku.
Antoś. A wie, cioteczka, dlaczego? Bo zazdrosny.
Stroińska. Zazdrosny?
Antoś. Tak. Bo go irytują te fircyki, co się kręcą tu koło ciotki i nadskakują i umizgają się.
Stroińska (chodzi rozdrażniona). To niech i on nadskakuje, niech i on się umizga — trudno przecież, żebym mu się sama oświadczyła.
Antoś. Ba, gdyby ciotka nie miała majątku, to kto wie, czyby tego nie zrobił.
Stroińska (śmiejąc się). Ha, to niech poczeka, aż nie będę miała majątku. Innej rady niema.
Antoś (zły). E! kiedy z ciotką nie można dojść
Strona:PL Michał Bałucki - Ciepła wdówka.djvu/057
Ta strona została uwierzytelniona.