Strona:PL Michał Bałucki - Ciepła wdówka.djvu/060

Ta strona została uwierzytelniona.

Łapiszewski (zapalając się). To łotr z pod ciemnej gwiazdy, hołysz, polujący tylko na duże posagi.
Stroińska. Mówił, że ma dobra.
Łapiszewski. Na księżycu.
Stroińska. Co pan mówi? Więc i to może nieprawda, co mi mówił, że jest emigrantem?
Łapiszewski (z ironją): A to, to prawda. Nawet potrójny.
Stroińska. Potrójny? Jakto potrójny?
Łapiszewski. Tak, gdyż najpierw emigrował ze szkół, bo się gałganowi uczyć nie chciało, potem emigrował zagranicę przed długami, których ma po uszy, a potem ostatecznie drapnął z Monachjum od narzeczonej, gdy się dowiedział, że nie ma majątku.
Stroińska. Skądże pan wiesz o tem wszystkiem tak dokładnie.
Łapiszewski. Moje córki były przyjaciółkami tej panny.
Stroińska. No, patrzaj pan, a taki wydawał się miły, i gdyby nie pan...
Łapiszewski. Pani dobrodziejko, toby była wieczysta szkoda, żeby osoba tak zacna, taka szlachetna, jak pani, miała się dostać w ręce takiego zbrodniarza. Tak, zbrodniarza, powiedziałem i nie cofam tego, bo według mnie, to jest zbrodnia żenić się z kobietą, dla której się nie czuje prawdziwej miłości.
Stroińska. Więc pan sądzisz, panie Łapiszewski, że możnaby się jeszcze ożenić ze mną z prawdziwej miłości? Mam już lat...