Strona:PL Michał Bałucki - Ciepła wdówka.djvu/070

Ta strona została uwierzytelniona.

(Antoś patrzy za nią smutno).
Stroińska. Antosiu, chodźże!
Antoś. Idę, cioteczko!

SCENA PIĄTA.
SYMFORJAN, TYMOTEUSZ, potem ANTOŚ i STROIŃSKA.

Symforjan. Nie, dalibóg, nie wytrzymam. Ten kuzynek na nerwy mi daje. Mam go już póty.
Tymoteusz. Ja także.
Symforjan. Czy uważasz, jak on nam buty szyje na każdym kroku, jak dogryza, gdzie może. A te wiersze, które ci dał do czytania. Jabym przysiągł że on je umyślnie przyniósł, a kto wie, czy nie sam posłał do gazet.
Tymoteusz. Ale dlaczego to wszystko?
Symforjan. Dlaczego, dlaczego? Przecież to jasne. Idzie mu o pieniądze; nie chce więc, żeby ciotka jego wyszła za którego z nas.
Tymoteusz. To ci numer.
Symforjan. A kto wie, czy on sam nie ma na nią zamiarów.
Tymoteusz. O! toby było głupio.
Symforjan. To też musimy się z nim prędko uwinąć.
Tymoteusz. Ale jak?
Symforjan. Poprostu zakażę mu wchodzić nam w drogę, a jeżeli nie zrobi tego, wyzwę. (Chodzi po po scenie), Tak, wyzwę, jakem Jabczyński. (Po chwili). Albo ty go wyzwij.