Tymoteusz (z obawą). Ja?
Symforjan. Albo wyzwijmy go obaj razem. Taki bazgracz, co całe życie tylko pędzlem wojował, nie będzie miał odwagi bić się — drapnie, a wtedy my panami placu.
Tymoteusz (j. w). Idzie tutaj. (Cofa się z Symforjanem w głąb).
Stroińska (do Antosia). Powiedz doktorowi, że się pogniewam, jak nie przyjdzie.
Antoś (całuje ją w rękę). Dobrze, cioteczko. (Idzie do furtki; Stroińska wychodzi).
Symforjan (zastępuje mu drogę). Za pozwoleniem, na słóweczko.
Antoś. Daruj pan, ale teraz...
Symforjan. To nie potrwa długo.
Antoś (wracając na prźód sceny). O cóż chodzi?
Symforjan (z nadętą miną). Chcielibyśmy wiedzieć, w jakim celu przybyłeś pan tutaj?
Antoś. Panowie z policji?
Symforjan i Tymoteusz (obrażeni). Mój panie?
Antoś. No, bo nie przypuszczam, żeby prosta ciekawość.
Symforjan. Krótko mówiąc, chcemy wiedzieć, jakie zamiary żywi pan względem pani Stroińskiej?
Antoś. Nie widzę powodu spowiadania się przed panami z moich zamiarów.
Tymoteusz. Pan się chcesz z nią żenić!
Antoś (z drwiącym uśmiechem). Być może.
Symforjan (gwałtownie). Ale my nie pozwolimy na to, rozumiesz pan?
Strona:PL Michał Bałucki - Ciepła wdówka.djvu/071
Ta strona została uwierzytelniona.