Pokój wytwornie umeblowany. W głębi drzwi szklanne. Po bokach drzwi, na lewo z przodu sceny duże lustro, przed niem fotel. Na środku kanapka lub puf, na prawo większa kanapa, lub kilka krzeseł. Na stolikach lub kominku pełno kwiatów w wazonikach i w koszykach.
STROIŃSKA, FELA, JAN.
Stroińska (w gustownej toalecie siedzi przed lustrem. — Fela poprawia jej włosy).
Jan (wchodzi z bukietem i biletem).
Stroińska. Znowu bukiet? Nie, ci ludzie chcą dzisiaj chyba zadusić mnie tymi kwiatami. Od kogo to? (Czyta). Epifaniusz Falusiński. Nawet nie znam takiego. (Rzuca bilet na stoliczek). Postaw tam na stoliczku koło drzwi. (Po wyjściu Jana). No, cóż? Uporałaś się z przyozdobieniem mojej siwizny?
Fela. Zaraz, zaraz stryjeńciu, jeszcze tylko tu poprawię.
Stroińska (z uśmiechem). Nie żałuj fatygi, bo chcę dziś wyglądać ile możności najładniej i najmłodziej, żeby się podobać temu, którego serce moje wybierze. (Nagle). Uważaj — moje włosy!
Fela (zmieszana). Przepraszam stryjenkę, to przypadkiem.