rzemy, damy sobie radę. Na tyle jeszcze stać mnie, żebym zapracował na nią i na siebie, i nie pozwolę, żeby się miała wysługiwać ciotce i zależeć od takiego durnia barona.
Stroińska. Ładnie się wyrażasz.
Antoś. A bo mnie szewska pasja bierze, że ciotka nie ma na tyle rozumu...
Stroińska (upominając go). Antosiu!
Antoś (zapalając się). Bo to sensu nie ma, co ciotka robi. Gardzisz miłością takiego człowieka, jak doktor, który ci był wiernym całe życie, a bierzesz sobie blagiera, wiercipiętę, który tamtemu nie wart nawet butów czyścić. Zobaczysz ciotka, że będziesz tego jeszcze gorzko żałowała. (Odchodzi w głąb).
Stroińska (na stronie). Dzielny chłopak, uściskałabym go za to.
Jabczyńscy (z bukietami pokazują się na werandzie).
Tymoteusz (do Symforjana). Patrz, ten już tutaj.
Stroińska. A, panowie także?
Symforjan. Tak, i my tutaj.
Tymoteusz (podając bukiet). Z życzeniami.
Stroińska (odbiera). Bardzo panom dziękuję. (Wącha). Co za śliczne kwiaty.
Tymoteusz. Prosto z Wiednia.
Stroińska. Czy być może?
Tymoteusz. Słowo honoru.
Symforjan. Bo my tak: albo coś, albo nic.
Stroińska. Niechże panowie pozwolą do salonu.
Strona:PL Michał Bałucki - Ciepła wdówka.djvu/088
Ta strona została uwierzytelniona.