Tymoteusz. Ja wolę do Łapiszewskich. Dobra psu i mucha.
Stroińska (z uśmiechem). No? teraz będziecie panowie mogli przekonać mnie, że nie dla marnej mamony, jak powiedział baron... (Ogląda się). A gdzież on się podział? (Wszyscy się oglądają, szukając oczami barona).
Symforjan. Znikł jak kamfora.
Łapiszewski (śmiejąc się). Emigrował po raz czwarty.
Fela (całując Stroińską w rękę, mówi z współczuciem). Biedna stryjeńcia.
Stroińska. Dajże pokój. Nie masz mnie przecież za tak nierozsądną, żebym uwierzyła w miłość tego pana. (Zwraca się w stronę, gdzie siedzi doktor). Jest tu inny człowiek, poważny, stateczny, mój znajomy od lat wielu.
Łapiszewski (który znajdował się teraz po tej samej stronie, mówi wystraszny). Pani dobrodziejko, ja nie mówiłem na serjo.
Stroińska. To też ja o panu wcale nie myślałam. Jest tu ktoś, co mnie kochał oddawna miłością czystą, prawdziwą, i dla tej miłości wyrzekł się szczęścia życia rodzinnego — wszystkiego. No, cóż, doktorze, nie domyśliłeś się jeszcze? Chcesz, żebym ci się na szyję rzuciła? (Idzie ku niemu).
Doktor (wzruszony). Hortensjo! Teraz cię rozumiem. (Całuje ją w rękę).
Stroińska (z uśmiechem szczęścia). Nareszcie za
Strona:PL Michał Bałucki - Ciepła wdówka.djvu/097
Ta strona została uwierzytelniona.