Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/017

Ta strona została uwierzytelniona.

Janina (reflektuje go, wskazując oczami na Kamillę.) Wujaszku.
Telesfor (zatykając sobie usta, n. str.). Tam do djabła zapomniałem na śmierć, że my tu mamy pannę między sobą. (Krząka i mówi do Kamilli). Te, tego, bo widzisz, ja mówiłem o tych bocianach, co to przynoszą...
Kamilla (naiwnie). O jakich bocianach — co, co?
Władysław (wstając, bierze go na stronę). Daj wuj pokój, nie tłumacz się, bo będzie jeszcze gorzej.

SCENA III.
Ciż i Pulcherja (z głębi. — Wstają od stołu).

Janina (wstaje naprzeciw wchodzącej). A, pani Pulcherja.
Pulcherja (ubrana okazale). Cóż się z wami dzieje? (podaje rękę Janinie). Jak się masz Kamilko? (kłania się panom). Witam pana pułkownika.
Telesfor (który nakładał fajkę). Sługa pani dobrodziejki.
Pulcherja (siada). Co się z wami dzieje? Myślałam, że was nie ma w Krakowie.
Janina. Dlaczego.
Pulcherja. Bo was nigdzie nie widać, ani w kościele, ani w teatrze, ani na spacerach. Czy wiesz pan, panie Władysławie, co zaczynają mówić o panu?
Władysław. Cóż takiego.
Pulcherja. Że jesteś zazdrosny o żonę. — Jak męża kocham!
Władysław (z ironicznym uśmiechem). O! a to dlaczego?