Telesfor. A dajcież już pokój, ciągle sobie skaczą do oczów, jak dwa kogutki, kikiryki!
Pulcherja (nie patrząc na nikogo i skubiąc chustkę). Prawda! I ja przypomniałam sobie, że znam jednego młodego człowieka, którego moglibyście zaprosić, niejaki Malinowski, może znacie?
Telesfor. Któż z nas nie znał się z Malinowskim, pani dobrodziejko.
Pulcherja (j. w. wstaje). Bardzo miły i przyzwoity młodzieniec. Bywa po znacznych domach.
Adolf (trzymając pióro). A jego adres?
Pulcherja (j. w.). Nie przypominam sobie dokładnie. Mnie się zdaje, że ulica Kopernika nr. 20, piętro pierwsze, w oficynie, jeżeli się nie mylę, drugie drzwi na lewo (mówiąc to przechodzi na prawo do kanapy),
Władysław (z uśmiechem n. str.). No, jak na niedokładne przypomnienie, to wcale dokładny adres.
Janina (ujrzawszy wchodzącego, ucieszona wstaje). A! Pan Fikalski! (idzie kroków parę na powitanie go).
Kamilla (zrywając się klaszcze w ręce i biegnie naprzeciw). Pan Fikalski! Pan Fikalski!
Pulcherja (wstaje także i idzie ku niemu). W samą porę. Prosimy (prowadzą go naprzód sceny).
Fikalski (schylając nisko głowę). O panie! ten