Fikalski (z powagą potrząsając głową). To jest czystem niepodobieństwem.
Janina. Co pan mówi?
Fikalski. Fizyczna niemożebność.
Pulcherja. Dlaczego?
Fikalski. Dla tej prostej przyczyny, że do końca karnawału nie mam już jednego wieczoru wolnego, jednej nocy, której mógłbym paniom poświęcić (wyjmuje notatki). Proszę się przypatrzyć (wskazuje ołówkiem). Dziś bal prawników, na który zaproszony zostałem do prowadzenia tańców, jutro wieczór tańcujący u dyrektora banku, pojutrze u Łypkiewiczów, na sobotę mam aż trzy zaproszenia, i tak aż do końca karnawału. Patrz pani, (mówi te ostatnie słowa do Pulcherji, której podaje swoje notatki).
Telesfor (do Władysława). Kiedyż ten człowiek śpi właściwie?
Władysław. W biurze.
Telesfor (śmiejąc się). A, tak.
Fikalski. Dodajcie panie jeszcze do tego teatr amatorski w resursie, którego jestem reżyserem, żywe obrazy z Pana Tadeusza na dochód Wincentego a Paulo, loteria na Salomejki, imieniny u mecenasa Krupkiewicza, trzy obiady składkowe dla naszych znakomitości politycznych i dwa wesela, a sądzę, że będziecie mnie panie miały za zupełnie wytłumaczonego.
Kamilla. Ach mój Boże i cóż my teraz poczniemy?
Janina. Myśmy tak liczyły na pana.
Pulcherja. Więc ani jednego wieczorku? (otwiera notatki Fikalskiego, przegląda i idzie na środek sceny).
Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/029
Ta strona została uwierzytelniona.