Janina (wchodząc z lewej). Więc skoro pan utrzymuje, że to konieczne...
Fikalski (idąc obok niej). Niezbędne pani dobrodziejko.
Janina. To zrobimy jak pan radzisz, a! pan Wicherkowski?
Wicherkowski. Całuję rucie pani dobrodziejki (z naciskiem). Witam pana, panie Fikalski (do Telesfora). Uważasz pan jak zbladł.
Telesfor. Nie widać tego jakoś!
Wicherkowski. Bo pan nie masz takiego oka jak ja. Przedemną nic się nie ukryje.
Fikalski (do Janiny nieco w głębi). Niech pani będzie spokojną. Skoro ja mówię, że się bal uda, to się udać musi. Już to moja w tem rzecz. Żegnam panie (do panów). Moje uszanowanie (wychodzi).
Wicherkowski. O jakim to on balu mówił?
Władysław. U nas. Dajemy wieczorek tańcujący.
Janina. Spodziewamy się, że pan nam nie odmówisz, pani Pulcherja już przyrzekła.
Wicherkowski (do Władysława). Jakto? pan dajesz wieczory tańcujące u siebie? Chcesz prowadzić otwarty dom? (z powagą). Nie radzę panu, będziesz tego żałował.
Janina. A to ślicznie buntować mi męża.
Wicherkowski. Pani dobrodziejko, robię to w interesie samej pani, dla jej własnego spokoju.
Władysław. Przecież sam pan bywasz z żoną po balach.
Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/038
Ta strona została uwierzytelniona.