Kamilla. Jest tu do ciebie interesik. — Dobry wieczór panie Wicherkowski.
Wicherkowski. A sługa.
Kamilla. Zaraz panom służyć będziemy, za chwileczkę (chowa się, za nią wchodzi Janina).
Wicherkowski (do Władysława). Uważałeś pan, jakie to na pańskiej żonie zrobiło wrażenie? Choć między nami mówiąc, cała ta historja jest zmyślona.
Władysław. Co?
Telesfor. Nie prawdziwa?
Wicherkowski. Od początku do końca. Ale to mój system. Od czasu do czasu komponuję takie opowiadania moralne, zastosowane do okoliczności dla zbudowania mojej żony. To bardzo dobry skutek robi. Zobaczysz pan, że po tem opowiadaniu, pańskiej żonie odechce się balów i zabaw, zobaczysz pan, to mój system.
Janina (wchodzi z lewej, za nią Kamilla, Adolf, Pulcherja). Więc mężusiu, rzecz już ułożona, idzie tylko o twoją aprobatę.
Władysław. O co takiego?
Janina (głaszcząc go po twarzy). Żebyś nam pozwolił salę jadalną przemienić na balową.
Władysław (do Wicherkowskiego). Słyszysz pan? (śmieje się).
Telesfor (śmiejąc się także). A toś ją pan przekonał doskonale.
Janina (zdziwiona). Z czego się panowie śmiejecie.
Władysław. Nic, nic — z systemu pana Wicherkowskiego.
Telesfor (j. w.) A bodaj go z jego systemem.