(Miecia i Adolf odchodzą do salonu w podskokach).
Katarzyna (d. s.). W tem coś jest. Kamilla nic nie tańczy, a jej narzeczony ciągle przy moich pannach. Musiało coś zajść między nimi, bo to kapryśnica, dziewczyna najgorzej wychowana. Powiem mężowi, żeby go zaprosił do nas. Kto wie co z tego być może.
Ciuciumkiewicz (idąc z Telesforem naprzód sceny na lewo z przekąskami. A możebyśmy małego preferka.
Telesfor. No toby się nam właściwie należało.
Ciuciumkiewicz. Więc nie traćmy czasu.
Telesfor. Tylko kogoby na trzeciego?
Ciuciumkiewicz. Na trzeciego? (ogłąda się i spostrzega Wicherkowskiego wchodzącego z żoną z salonu). A możeby Wicherkowski?
Wicherkowski (prowadząc żonę pod rękę). Tak duszyczko, tu sobie siądziemy, pięknie, ładnie. Tam za gorąco dla ciebie. Wiesz co doktór mówił.
Pulcherja. Ale tu znowu za chłodno.
Wicherkowski. Weź okrycie, (odziewa ją okrywką, którą miał na ręku. To tak w pierwszej chwili widzisz duszko, że się wyszło z gorąca.
Pulcherja. Ale tu okno otwarte.
Wicherkowski (idzie na prawo). To się zamknie, zamknie. Tak (wraca do niej). Teraz będzie w sam raz...
Telesfor. Panie Wicherkowski może z nami preferansa?