Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/070

Ta strona została uwierzytelniona.

do nas. Podaj mi rękę, pójdziemy do salonu. Maniu! daje jej znak, aby szła za nią).
Ciuciumkiewicz. Kiedy widzisz duszko preferans...
Katarzyna. Preferans nie ucieknie. Tu idzie o szczęście dzieci.
Ciuciumkiewicz. Tak, to prawda, ha, no, to, ten tego (do Telesfora). Ja tu za chwileczkę będę służył koledze (wychodzą z żoną i Manią do salonu).

SCENA XII.
TELESFOR — LOKAJ — JANINA — potem WŁADYSŁAW — w końcu KAMILLA.

Telesfor. Ładnie mie urządzili, nie ma co mówić wstaje i rzuca karty A niech was kule biją z waszym preferansem (do przechodzącego lokaja). Złóż. (do Janiny, która wszedłsy z salonu upadła zmęczona na kanapę). A tobie co się stało?
(Lokaj składa stolik i odnosi na bok).
Janina. Jestem tak zmęczona.
Telesfor (głaszcze ją). Biedaczka aż wypieków dostała.
Janina. Nie myślałam, że to tak trudno będzie bawić te panie. Powiadam wujowi, to męka prawdziwa; mów z tą, tamta się obraża, nie wiadomo, czem krórej uchybić można. Fifijkowska już chciała odchodzić.
Telesfor. A niechby sobie poszła. Ktoby tam robił z niemi tyle ceregieli. Chcesz, baw się, a nie to z Panem Bogiem.
Janina (oglądając się z przestrachem). Wujaszku na miłość boską, bo kto usłyszy.