Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/078

Ta strona została uwierzytelniona.

Ciuciumkiewicz. Znikł jak kamfora.
Katarzyna. Musiał już odejść.
Ciuciumkiewicz. Przed kolacją, to nie do pojęcia.
Katarzyna. O! W tem się coś kryje. Z tym panem Malinowskim jakaś nieczysta sprawa. Chybabym nie była Ciuciumkiewiczowa, żebym tego nie doszła (siada na kanapie, mąż obok niej).
Fikalski (stając przy drzwiach prowadzących do salonu i patrząc za scenę klaszcze w dłonie). Musik! bitte Mazur! (zwracając się na scenę). Panowie mazur się zaczyna (wychodzi, za nim młodzież).
Fujarkiewicz (od stołu z winem ostatni w zabawnych podskokach zbliżając się do Pulcherji). Służę pani (podaje jej ramię).
Wicherkowski (idąc za nimi). Tylko powoli panie z moją żoną, ostrożnie, żeby się nie zmęczyła (wychodzą do salonu).
Fujarkiewicz. Bądź pan spokojny, jestem z zawodu skończony farmaceuta (wychodzą).

SCENA XV.
CIUCIUMKIEWICZ — KATARZYNA — TECIA — MIECIA — MANIA — potem JANINA — LOKAJ — w końcu WRÓBELKOWSKI.
(Panny zirytowane, że ich nikt nie wziął do mazura, wachlują się gwałtownie wachlarzami).

Katarzyna. To także koncept dawać bal, a nie postarać się o młodzież.
Tecia. I jaka tu młodzież, Boże!
Miecia. Wcale im się ten bal nie udał.