Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/090

Ta strona została uwierzytelniona.

Władysław (chodzi zły). Otóż to takie skutki jak się smarkaczów, niedowarzonych młodzików wpuszcza do domu (spostrzega wchodzącą Pulcherję). A! ta znowu tutaj, nieznośna kobieta, patrzeć na nią nie mogę (zostaje po lewej).
Pulcherja. Dzień dobry panu, a gdzież żona?
Władysław (chłodno). Zaraz będzie pani służyć (wychodzi do drugich drzwi na lewo).

SCENA III.
PULCHERJA — JANINA.

Pulcherja (patrząc na zegar). Mam jeszcze pół godziny czasu (siada i wnet wstaje, ujrzawszy wchodzącą). A jak się masz moja droga? Co to główka boli?
Janina (skronie chustką związane). Nieznośna migrena.
Pulcherja. Znać w tobie nowicjuszkę moja droga, po jednej nieprzespanej nocy, już chora. To tylko z początku tak, jak dasz drugi, trzeci balik...
Janina. A niechże Bóg broni!
Pulcherja. Co? No przecież spodziewam się, że nie poprzestaniecie na tym jednym, choćby dla zrehabilitowania się w opinji, która wasz balik nazwała damskim piknikiem (siada obok kanapy). Przyznaj sama, że dowcipnie, bo były same prawie kobiety, a mężczyzn zaledwie jak na spróbowanie.
Janina. Wszak słyszałaś sama, że Fikalski obiecał.
Pulcherja. O! Fikalski wcale się nie spisał, ale on umył ręce od wszystkiego, i całe niepowodzenie poszło na wasz rachunek, to też wzięto was na języczki.