Fikalski (do Janiny i Kamilli). No, zabieram moje rzeczy i uciekam. A! pan Wicherkowski, jakoś dzisiaj mamy szczęście spotykać się.
Wicherkowski. A tak, rzeczywiście, wielkie szczęście.
Fikalski. Żegnam łaskawe panie, moje uszanowanie.
Wicherkowski (biorąc kapelusz). Czekaj pan. Idziemy razem, może nawet w jedną stronę.
Fikalski. Ja do parówki, na katar.
Wicherkowski. A to się doskonale składa, bo mnie właśnie doktór polecił łażnię parową, będziemy się razem parzyć (do Władysława). A co? mój system (do Janiny i Kamilli). Sługa pań (do Fikalskiego, biorąc go pod rękę). Chodźmy.
Janina. Skądże teraz Wicherkowski w takiej przyjaźni z Fikalskim?
Władysław (śmiejąc się). To nie przyjaźń, to zazdrość.
Janina. I z zazdrości tak szuka jego towarzystwa?
Władysław. Tak, to jego system.
Kamilla. A o co on zazdrosny?
Władysław. Adolf ci to kiedyś wytłumaczy.
(W czasie tej sceny stojąc przy stole mimowiednie bierze karteczkę różową w takiej chwili, kiedy Janina nie uważała, może najlepiej podczas odejścia Wicherkowskiego i bezmyślnie bawi się nią n. s.). Ale co to jest, że jego dotąd niema, miał wrócić za godzinkę, a teraz już wpół do czwartej. Czyby przypadkiem on sam nie chciał w zastępstwie wuja?... ten jego pośpiech, zachowanie się (chodzi po scenie).
Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.