Odebrałam list od Halszki.
Pisze mi, ze nad Rivierą spędzają czas wśród zieleni eukaliptusów i pomarańczy, a w noce księżycowe kołyszą się łódką na miękich, granatowych falach Śródmorza. Dlaczego tak szczegółowo opisuje mi swą miłość? Konrad wydaje się jej utajonem, w powłokę ludzką przybranem bóstwem. Śmieszne są te młode żony: przed ślubem jeszcze zachowują pewną zdolność krytyki i myślenia, ale potem — na długie kilka tygodni rozlewają się w jedno jezioro upojenia i dźwięczą monotonną kaskadą miłosnej egzaltacji.
Miłość jest zręcznym fortelem natury, dążącej do zachowania gatunku. Książę Leon twierdzi, że w stanie zdrowym jest‑to rostbeaf en garni, zwykłe, czerwone mięso pod przykryciem zielonych sałat i złotych rydzyków.
Niechcę pisać dłużej — jestem rozśmieszona nędzą istnienia ludzkiego — zacznę się spoważniać poprawianiem kajetów.
∗
∗ ∗ |
Głowa mnie znów bolała silniej jeszcze, niż zwykle. Zobaczyła to nasza przełożona