Przed wieczorem, jak zazwyczaj, wyszliśmy na przechadzkę, tym razem daleką, bo aż na cmentarzyk Jurgowa.
Naturalnym biegiem myśli rozmowa przeszła do tematu istnienia zagrobowego. Starzecki, posiadający rozległą wiedzę przyrodniczą i matematyczną, mówił niezwykle zajmująco o granicach poznania ludzkiego, o względności naszej wiedzy i o tem a priori, które tkwi w ujmowaniu wrażeń i tworzeniu pojęć ogólnych. Ewolucja ducha na ziemskim globie prowadzi z konieczności umysł nasz poza szranki doświadczenia i tam każe przypuszczać źródła oraz dalszy ciąg tej ewolucji.
Hipoteza ta da się uzasadnić z równem prawdopodobieństwem, jak ewolucja w świecie organicznym, jak teorja Kanta i Laplace’a.
Na uboczu od cmentarza spostrzegliśmy karetę. Zdziwiło nas, bo cmentarza tego nikt z inteligencji nie odwiedza.
Wahaliśmy się, czy wejść, nie chcąc zakłócać modlącym skupienia, ale Zosia i jej towarzyszka góralka patrzały tak błagalnie, że Starzecki uchylił furtki.
Cmentarz ten ma parą wieków przeszłości. Pełno w nim zieleni, starych olbrzymich jaworów, jodeł, brzóz; pełno kwiatów i zapachu nigdy niekoszonej trawy. — Lubię śmierć, rzekł Starzecki, jak starą kronikę, jak grani-
Strona:PL Miciński - Dęby Czarnobylskie.djvu/111
Ta strona została przepisana.