Strona:PL Miciński - Dęby Czarnobylskie.djvu/113

Ta strona została przepisana.

Z zamyślenia wyrwała nas rozmowa dziewczynek, które zwierzały się wzajemnie ze swych projektów.
Helka lubi gazdostwo i marzy o tem, aby matce dorównać i wyręczyć; Zosia pragnie zdobyć dużo wiedzy, stać się cierpliwą i wytrwałą, by módz leczyć.
Oto nawet taki drobiazg — odezwał się Starzecki — myśli o przyszłości, a my się o nią nie troszczymy.
— Owszem — odrzekłam — wciąż jestem zajęta myślą o niej.
— Czemże ją pani chce wypełnić?
— Rozrostem swych sił przez wiedzę i czyn.
— A gdy nastąpi znużenie?
— To daleko jeszcze, dopiero się odnalazłam, dopiero jestem sobą, dopiero zaczynam żyć.
Czas odpoczynku przyjdzie później, gdy spełnię swoje zadanie i wychowam zastępczynię: Zosię.
— A wtedy zgodzisz się zostać moją żoną?
Zakryłam oczy i wmyśliłam się w swój los.
— Tego nie będzie, dobry panie.
Zbladł, ale wziął moją rękę i przycisnął do ust.
Zbliżaliśmy się do domu.
Przez las świerkowy szła gromada górali, pobrzękując kosami; jedna z dziewcząt, nio-