jedynie miraże, jakgdyby życie również nie było mirażem, załamanym w pryzmacie naszej duszy! Tylko, że ten pryzmat jest czasem brudny, zamglony i daje zamiast widm tęczowych szare płachty, a wtedy ci wyżymacze pomyj — mówią: „realizm!“ W istocie zjawisk spoczywa duch, a duch czyliż nie jest harmonją? a harmonia czy nie tworzy piękna?
A więc piękno — to właśnie najistotniejszy realizm!
Wątpię, czy zdołam długo wytrzymać na pensyi. Nie odstręcza mnie nawał zajęć, ale ten zgiełk ustawiczny, rwetes, czynią mnie niezdolną do myślenia, do jakiejkolwiek poważniejszej pracy umysłowej. Mania już do tego przywykła — jest drugi rok na pensji i powiada, że się czuje dobrze zakonserwowaną, jak kameleon w spirytusie. Odrazu zaprzyjaźniłyśmy się ze sobą — jest to dziwnie sympatyczna, dzielna, prawa natura. Wciągnęła mnie do koalicji, do której należy jeszcze Stefka. Ta ostatnia ma lat 23, a wygląda na trzydzieści: od lat ośmiu jest nauczycielką. Ogromna pessymistka. Wierzy w przeznaczenie, a jako cel życia uznaje powrót do bezmiernej ciszy i niebytu.