Strona:PL Miciński - Dęby Czarnobylskie.djvu/178

Ta strona została przepisana.

Zapatrzony w błyskawice mędrzec, rozkochany do niepojęcia w czemś potwornie wielkiem, czarnem, rozrodnem... Litwa to? Polska? czy tylko pani Hryniewiecka? Nie, raczej jakiś Lewiatan samiczy.
Leśna strzyga! On zaś Perkun, wielki słowiański Indra o tysiącu twarzy, które przylgnely do wielu tysięcy wymion, piersi, biódr i łon — i nachylają się nad jeziorami oczu, nad włosami lasów i puszcz, jarzębinowych od błyskawic — w gwałtownem objęciu tysiącem rąk falującego powietrza ocean obejmują... Węże chmur wzdęte, zasłuchane w miesiąca uroczną złą pieśń; młoty olbrzymie piorunów kują tarcze bogom, aby szli z gromami tymi na mury walących się miast niedostępnego nieba!...
Jakie niezmierną i potężną była jego miłość, którą wymilczał, stojąc odwrócony do okna, gdzie świat mu ukazywał swe demoniczne tajnie!
Jakże kochał tę dumną, lecz teraz chcącą wyjechać z nim na krańce świata, Polkę!...
Dlaczego daru tego nie przyjęła? Rosjaninem był...
Rozwarły się w nim mistyczne bramy prawości nadludzkiej...
Wyjechał tej nocy jeszcze, wzburzony do dna jestestwa swego olbrzymiością walki,