Strona:PL Miciński - Dęby Czarnobylskie.djvu/179

Ta strona została przepisana.

z której wyszedł zwycięzcą, to znaczy najnieszczęśliwszym z białych rycerzy honoru.
Wkrótce został profesorem w uniwersytecie kijowskim, podówczas przepełnionym młodzieżą polską i wrzącym od spisków, kółek rewolucyjnych, bujnym, jakby młode Zaporoże...
Uzyskał na młodzież wpływ — odważniej, niż Polak, mówił o polskim prometeizmie.
Przyjechał niedługo i pan Hryniewiecki na kontrakty z żoną.
Spotkali się w podziemiach Ławry, oglądając pieczary dawnych anachoretów...
Nie skinęła mu głową na jego ukłon — nie podniosła oczu... Niosła coś ukrytego w czarnym szalu. Nachyliła się nad ciemnym pustym grobem, by zdusić to coś — i rzucić tam. Jewanheliew porwał ją za ramię, wydarł małe dzieciątko, śpiące w szalu. Nieszczęsną przywiódł przed rozkrzyżowanego Chrystusa, nad którego głową świeciło dziewięć lampek. Rozświecał duszę jej. Modlił się z nią jakimś otchłannym bólem.
I wtedy wyrzekli się miłości dla wielkiej sprawy Polski. — — — — — — —
Idzie doktór Jewanheliew do wózka, gdzie nań czeka Rafaś. Jeszcze zajrzał do alei lipowej, gdzie ludzie warjowali po upadku Pol-