Strona:PL Miciński - Dęby Czarnobylskie.djvu/26

Ta strona została przepisana.

Ostatnią wilię spędzałyśmy, jak zwykle, same. Był tylko chleb, kasza i dwa śledzie. Bo za robotę mamie nie oddano... mama szyje suknie i lekcje daje: uczy języków i muzyki. Często bieda nam dokuczała. I teraz paniusia wie, jestem za darmo.
Otóż wtedy byłam smutna, mama chciała mnie rozbawić, ale ja nie mogłam się śmiać. Mamie przyszło do głowy, iż to z powodu braku słodyczy na wilję; ubrała się i wyszła. A mnie — ot tak było czegoś smutno. Myślałam, jak to dobrze było Panu Jezusowi na Krzyżu wisieć obok Matki Boskiej i aniołów!...
Mama powróciła, niosąc w węzełku mnóstwo pierników, orzechów i książkę: Pamiętniki Paska z obrazkami. Dziwiłam się, zkąd mama wzięła tyle pieniędzy, ale nie chciała mi powiedzieć.
Wkrótce przyszły dzieci, które mama zaprosiła po drodze — od p. Róży córeczka, dwóch chłopców od praczki, którzy są obydwaj uczniami gimnazjum.
Bawiliśmy się doskonale. Goście odeszli późno w nocy. I dowiedziałam się, skąd mama wzięła pieniędzy: spadła jej chustka z głowy przy rozbieraniu i poczułam zapach Chypre’u, który zawsze używał bardzo bogaty fryzjer z naprzeciwka i zobaczyłam, że ma włosy obcięte. A miała ogromne, śliczne zło-