Strona:PL Miciński - Dęby Czarnobylskie.djvu/30

Ta strona została przepisana.

bitwie Maciejowickiej społeczeństwo zapijało się szampanem i Poniński wygrał bardzo prędko całe kufry dukatów. Kończy się zawsze tem, że Stefka mówi:
— Gdy konieczną jest rzeczą, aby ludzie się rozradzali — przynajmniej umierajmy bez dogmatów. —
Boże! jak bywa świetna Mania w tej chwili! Oczy jej błyszczą, gdy gorączkowo zawoła:
— Życie ma wielką treść: nad nami krążą straszliwe miljardy słońc! jest intuicja zdarzeń przyszłych! tkwią w nas potęgi twórczego rozwoju, więc wystarczy chyba na ten jeden z żywobytów!
A Stefka na to: „Daj ci Boże szczęścia jak najwięcej, masz siły, aby go pragnąć i osiągać, jam zbyt zmęczona.“
Robiłyśmy dawniej domysły, co spowodować mogło to przygnębienie duchowe w Stefce, lecz gdy zagadnęłam ją, skąd pochodzi jej pesymizm i apatja, czy może kochała bez wzajemności? — odrzekła szyderczo:
— Jak człowiek dokładnie rozumie swego bliźniego! gdy zobaczy twarz niewesołą, zaraz ubolewa: wiem, wiem! cierpisz na brak pieniędzy! albo: nieszczęsny, kochasz bez wzajemności! Otóż moja droga, zapamiętaj sobie raz na zawsze, iż kasę mam w wybornym stanie, a nie dojdę nigdy do tego szczytu