Strona:PL Miciński - Dęby Czarnobylskie.djvu/38

Ta strona została przepisana.

cie przypomniała, ze w Monachjum kupiła kapelusz, nie miała przy sobie pieniędzy, obiecała odesłać z hotelu, zapomina, ale w czasie gawędy z modniarką wspomniała, ze jest na pensji w Warszawie — i stąd owe ścigające ją listy.
Śmiała się z wymyślań; odpisała bardzo grzecznie z wyjaśnieniem i odesłała pieniądze.
Takich kawałków p. Courbet miewamy dużo.


∗             ∗

Najciekawszym typem wśród nauczycieli naszych jest pan Starzecki. Dość jeszcze młody, a już otoczony całym szwadronem starokawalerskich wdzięków: pedant, zgryźliwy, surowy dla uczennic, względem nas uszczypliwy. Mimo to lubimy go.
Uczennice nadto boją się go okropnie.
Kiedyś asystowałam na lekcji w szóstej klasie i byłam świadkiem następującej sceny:
Uczennica wyrwana nie umie lekcji.
— Szkoda, że panna lekcjami tak się nie zajmuje — prawi Starzecki — jak strojem. Gdyby panna połowę tego czasu poświęciła na przygotowanie matematyki, co na rurkowanie loczków, pewno nie bąkałaby pod nosem takich nonsensów.