Odparł, że boi się czarów Cyrcei.
— Lękam bowiem się przekonać, że już niemam nic do stracenia. —
Kafarewiczowa zaczęła Mani tłomaczyć to na swój sposób, ale ta poradziła wykopać dołek, jak się to dzieje w bajce o Midasie, i tam złożyć zajmującą tajemnicę.
Zbliża się Boże Narodzenie — roboty mnóstwo, sesje, pisanie cenzur, zestawianie rachunków dla rodziców.
Życie podobno jest walką, na pensji rejwachem.
Nauczycielki biegają jak opętane, uczennice, niezmiernie gadatliwe, tłoczą się po wszystkich kurytarzach, unikając starannie klas i miejsc oficjalnych. Odbywa się na wielką skalę znoszenie kwiatów, którymi obdarowane nauczycielki zapychają wszystkie wazoniki, szklanki, flaszki.
Gdy Mania niektórym paniom zwróciła uwagę, że niewypada przed rozdaniem cenzur cośkolwiek przyjmować — odrzekły obrażone, że nie są tak źle wychowane, aby miały gardzić ofiarą kochających dziewczątek.
Nie brak epizodów humorystycznych. Siedzą w jakiejś bocznej klasie dwie nauczyciel-