Strona:PL Miciński - Dęby Czarnobylskie.djvu/44

Ta strona została przepisana.

Mówiliśmy o pewnem małżeństwie, gdzie noc ślubną przepił mąż w restauracji i z płaczem skarżył się przyjaciołom, że złamał sobie życie. Student twierdził, jakoby obecnie małżeństwo stawało się coraz większą trudnością dla ludzi inteligentnych, gdyż aby dwie osoby mogły zdecydować się żyć z sobą na zawsze, muszą wprzód poznać się w pożyciu wspólnem.
Dawniej było co innego: żądano posagu i pięknej twarzy, dziś... kobiety człowieka. Ale, aby człowieka poznać, trzeba go znać do dna w różnych okolicznościach i t. p.
Słysząc te doktryny, uśmiechnęłam się gorzko. Dziwna rzecz! mężczyzna jest albo naiwny, albo cyniczny — miary złotej nie zna.
— Z czego się pani śmieje? — zapytała 23­‑letnia, w mundur przybrana powaga.
— Z pańskiej teorji prób, z których mężczyzna zawsze wychodziłby zawiedziony, a kobieta nawet nazwaćby się nie mogła uwiedzioną.
— Właśnie chodzi o to, aby nie było kobiet uwiedzionych — odparł żywo.
— W społeczeństwach o wyższej kulturze — odrzekłam — kobieta może sama wychować swe dziecko, wtedy mężczyźnie do dziecka wara, chyba, że dalszą wypróbowaną miłością zasłuży na utworzenie rodziny. Ale u nas