Strona:PL Miciński - Dęby Czarnobylskie.djvu/57

Ta strona została przepisana.

Z tem wszystkiem — ja go kocham.
To takie proste, jak nóż wbity w serce.


∗             ∗

Był znów Starzecki. Ten człowiek przeczuwa, że we mnie zachodzi coś niezwykłego; dziwnie na mnie spoglądał, a przy pożegnaniu rzekł: — „Spokoju, panno Amelio! Przedewszystkiem niech pani nie żałuje, jeśli kiedy rządziła się wyobraźnią, bo w wielkiej celowości naszej przyrody, nigdy nie może intellekt przewidzieć — na jakiej drodze spotkamy swój Damaszek...
Mówiąc jaśniej, tylko intuicja i wielki prawy instynkt rozstrzygają o wartości życia! —
Mój zacny przyjacielu! ja ci też dopowiem: tyle jest w życiu rzeczy ważnych i wielkich, że marnością jest wchodząc na góry, nie módz oderwać się od jakiegoś zdeptanego kwiatka i nie módz przezwyciężyć lichoty opinii...
Ale co zrobić, gdy ogarnia halucynacja i zdaje się, że ten kwiatek — to właśnie góra, od której istność nasza zależy, a może innych...
Kwiatek wydaje się czarodziejem o niesłychanej potędze, talizmanem, który jedynie otoczyć nas może sześciu skrzydłami swymi.
Lękam się, lękam, lękam tego zdeptanego kwiatka!