Strona:PL Miciński - Dęby Czarnobylskie.djvu/68

Ta strona została przepisana.

— Widzisz, moja droga, ja ciebie podobnie, fantazyjnie kocham. Tylko, że Słowacki „umierał z żalu, usychał z tęsknoty,“ ale pozostał poetą, a ja porwałem za pistolet... bo jestem z grubej materji — nie twórca...
— Twórca niekoniecznie pisze poematy, można je utworzyć w życiu samym! odparłam.

D. 25 stycznia.

Nauczyłam się opatrywać mu ranę. Ma niewielki otwór, jak dziesiątka, który szybko zabliźnia. Doktór obiecuje, że za tydzień Konrad będzie mógł się podnieść z łóżka.


∗             ∗

Między nami nastąpił jakby niemy układ, nie wspominamy nigdy przeszłości, za to często mówimy o Halce, jej rodzicach, lub wogóle o małżeństwie, wychowywaniu dzieci, stanie naszego społeczeństwa. Ten ostatni temat staram się nawiązywać najczęściej — dziwi mnie, że Konrada on tak mało interesuje.
Raz, czytając na głos Witkiewicza: Po latach wielu, wyrzekłam, że musimy jako na-