Strona:PL Miciński - Dęby Czarnobylskie.djvu/80

Ta strona została przepisana.

— Ty go kochałaś — mówiła. — Ja wiem, ty go nawet silniej kochałaś odemnie, ale ja łagodniej! dlatego dobrze, żeś mi go oddała. —
Śmiała się, a jednocześnie łzy płynęły po jej okrągłej, białej twarzy.
Biedne wy kobiety! miłość wasza jest rozlaniem swego ja w jego ty, jest to pokora niewolnicy; jest to płynięcie bez wioseł i steru za jego cieniem. Biedne wy i szczęśliwe! Pozbywacie się dumy osobistej i człowieczeństwa, ale za to zdobywacie uprawnione macierzyństwo, a jeśli nawet poznacie, ze ten, który was całuje, jest tylko mężosiem, to jednak wierzycie, że przynajmniej dziecko będzie półbogiem.
Co do mnie, jestem kobietą nienormalną: miłość pojmuję, jako przymierze do walki. Tem się objaśnia łatwość mej ofiary: Konrad jest ideałem w pierwszem określeniu, lecz tylko cieniem — w drugiem.
Zresztą, przedzieliła nas ta mogiła. A to jest więcej — niż Ocean.


∗             ∗

Byłam spokojna, aż do dnia drugiego. Wtedy porwał mnie jakiś potwór i zaczął ssać... Tak wyobrażam sobie głowonoga: jestto jedna głowa, a ośm duszących uścisków.